– dziewcząt żydowskich, mieszkanek Sowiny – gm. Kołaczyce, pochowanych we wspólnej mogile w Kołaczycach
12 sierpnia 1942 roku na Błonie w Kołaczycach hitlerowscy zapędzili wszystkich żydowskich mieszkańców Kołaczyc i okolic. Obiecując im wolność, nakazali wykupić się z transportu śmierci, całym wartościowym majątkiem. Wielu ludzi zabrało wszystko to, co miało cennego z nadzieją na ocalenie i wykupienie swojego i swoich bliskich życia. Na Błoniach znalazła się również rodzina Salomei Korzennik z Sowiny oraz Racheli Pacher , przyjaciółek (koleżanka Salomei nie pochodziła z samej Sowiny).
Żydzi trzymani byli w okolicy targu na Błoniach parę dni – ludzie z Sowiny przychodzili ich odwiedzać, przerzucać jedzenie , przyglądać się (stąd wiadomo co o zastrzeleniu Sali opowiadała jej matka przed wywiezieniem jej samej do lasu -…„pójdzie prosto do nieba bo nie uległa Niemcom”…)
W Sowinie mieszkało dwie rodziny żydowskie: Korzennik i Krygiel (spokrewnione).
Prawdopodobnie ojciec Salomei , Edmund Korzennik ,wysłał dziewczynę, w obliczu wielkiej trwogi o życie swojej rodziny, po resztę ukrytych kosztowności w stodole sąsiada-Pan FranciszkaGreli. Sali wyszła z placu targowego na Błoniach w towarzystwie koleżanki Racheli Pacher. Obie udały się do oddalonej o 7 km Sowiny, gdzie w stodole u najbliższego sąsiada zakopane były „kosztowności” Korzenników. Salomea zabrała kosztowności z powrotem do Kołaczyc na Błonie. Stodoła, w której ukryte były kosztowności należała do najbliższego przyjaciela i zarazem sąsiada Korzenników – pana Franciszka Greli (ojca żyjącego Pana Bolesława Greli). Gdy dziewczynki były już niedaleko wejścia na plac targowy, gdzie przebywali wszyscy zapędzeni tu od rana Żydzi, na ich drodze stanął cywilny policjant, kolaborant porządkowy, zatrudniony przez nazistów , pochodzący ze Śląska niejaki Drzyzga ( stacjonujący u mieszkańca Kołaczyc P. Gajdy). Zażądał od nich kosztowności a dziewczyny przestraszone, odmawiając, zaczęły uciekać. Wtedy Drzyzga zastrzelił je ze swojego pistoletu w miejscu, w którym dzisiaj położony jest pamiątkowy kamień na ich grobie. Prawdopodobne jest również, że cała rodzina Salomei i Racheli została zamordowana i pochowana w zbiorowej mogile w Krajowicach. Gdyby wtedy na drodze nie stanął im Drzyzga, być może ojcu Salomei -Edmundowi udałoby się uratować – wykupić całą rodzinę. Jak okaże się w drugiej części relacji, miał ku temu spore możliwości i układy z miejscowymi władzami.
Najmłodszą siostrę Sali, Ryfkę ( polskie imię Jańcia ), ukrywała bezdzietna rodzina Stanisława i Apolonii Gacoń z Bukowej. Przysposobili tę 4/5 letnią dziewczynkę jako własne dziecko. Po donosie na tę rodzinę, policja straszliwie torturowała a potem zamordowała w sposób okrutny dziecko i zastrzeliła jej opiekunów, wyrzucając ciała na gnój za domem. Pochowano ich najpierw razem w rowie, wykopanym pospiesznie ku przestrodze, za domem a dopiero po jakimś czasie pozwolono rodzinie na zabranie jedynie ciała dorosłych – rodziców i ponowne ich pogrzebanie na cmentarzu w Brzostku. Natomiast nie pozwolono na godny pochówek małej dziewczynki. Ciało Ryfki spoczywa w tym grobie-rowie na posesji Gaconiów po dziś dzień samo.
Tę historię tragicznego mordu na bezbronnej dziewczynce i jej opiekunach , opowiedziała również, podczas obchodów Światowego Dnia Różnorodności Kulturowej w Trosce o Dialog i Rozwój w Kołaczycach, Pani Maria Wojdyła, pochodząca z Bukowej, obecnie mieszkająca w Jaśle. Ojciec Pani Haliny zaprzyjaźniony był z panem Stanisławem Gaconiem i jego żoną Polą Gacoń. Oboje byli bardzo szanowani i lubiani sąsiadami w lokalnej społeczności. To właśnie Pan Wojdyła pierwszy przybył do obejścia Gaconiów po usłyszeniu strzałów i znalazł zamordowanych, wyrzuconych na gnój obok stajni, w dniu tragicznej ich śmierci.
Z całej rodziny Salomei przeżył tylko jej ojciec Edmund Korzennik. Żydzi z Sowiny na ówczesne czasy mieli dobre układy z tutejszą władzą, byli szanowanymi handlowcami. Edmund Korzennik ukrywał się do końca wojny w zagrodach p. Adolfa Jachyma oraz p. Kutyny- ówczesnego wójta, mającego mocne powiązania i względy u hitlerowców oraz u pana Franciszka Greli ( ukrywał się z wiązce słomy ). Należy podkreślić wielką odwagę rodziny Grelów, którzy z narażeniem własnego życia dawali schronienie Żydowi. Edmund Korzennik nie został nigdy wydany, mimo, że jego obecność i pochodzenie we wsi było doskonale znane. Wyjechał bezpiecznie po wojnie do Izraela.
Zaraz po wojnie na miejsce zamordowania i pochowku dziewczynek :Sali Korzennik i Racheli Pacher, przyjeżdżała społeczność żydowska i polscy sąsiedzi. Grób odwiedzała rodzina najbliższych sąsiadów i przyjaciół dziewczynek – Rodzina Państwa Grelów z Sowiny. Pamięć tego miejsca czcili również mieszkańcy Kołaczyc. Zapalano tam świeczki w Dniu Święta Zmarłych, odwiedzano grób, porządkowano, jak wiele innych grobów bliskich.
Przez kilka lat , kiedy był jeszcze dostęp, porządku pilnowała drużyna harcerska z Kołaczyc. Tak było do czasu, zanim posesja została ogrodzona a dostęp do grobu żydowskich dziewczynek uniemożliwiony (ok. 10 lat wstecz). W tej chwili grób jest niedostępny, posesja jest w całości ogrodzona bez dostępu do mogiły . Nie można do niego dojść, nie można posprzątać mimo, że w październiku 2016 grób otrzymał status mogiły wojennej z numerem i teoretyczne prawo dostępu do upamiętnienia i dbania.
Ta druga rodzina żydowska z Sowiny – Krygiel, również przeżyła wojnę (dziewczyny ukrywane były u rodziny Kutynów. Dziewczęta żydowskie przeżyły łapanki i wywózkę, bo były czasowo u krewnych w Tarnowie. Po akcji wyłapywania i mordowania Żydów natychmiast wyemigrowały z Polski.
Fot. Inga Marczyńska